Prymitywne podrywanie kobiet

akiś czas temu, gdy wybierałem się do miasta, miałem „przyjemność” spotkać przy kiosku pewnego mężczyznę. Na pierwszy rzut oka ot taki gość ok. 20 – 25 lat. Bluza z napisem „Pit Bull” na plecach, ciasne jeansy. Rozmawiał dość głośno z całkiem uroczą sprzedawczynią. Gdy podchodzę i proszę o dwa bilety, facet szturcha mnie , po czym mówi: „Patrz jaka tu ładna pani, nie?”. Zmieszany odpowiadam twierdząco. Wesoło odchodząc od okienka, staję obok kiosku i nasłuchuję treści dość prymitywnego zalotu. Mężczyzna chwali się „eno lala, wczoraj byłem se tam ku**a i widzę tego fra**a. Sprzedałem mu trzy bomby i sie wyłożył. Jak go dzisiaj ku**a znowu spotkam, to jeszcze raz mu przy**bie”.

Dzięki Bogu, kobieta do której podlatywał ów „hero” raczej nie dawała mu szans, słyszałem jedynie obojętne „yhm”. W następnych kwestiach nasz bohater chwali sie ile spędził godzin na siłowni. Imponujące! Niestety dalej już nie słyszałem o czym rozmawiali.

Przeczytaj: Jak poderwać dziewczynę? – Poradnik

Przeczytaj: Jak trzeba się ubierać, żeby poderwać faceta tylko na seks?

Codziennie mogę dziękować Niebiosom, że kobiet które dadzą się uwieść na wiadomość o masie mięśniowej, o znajomościach, o litrach wypitej „Wyborowej” jest coraz mniej. Dobrze by było, aby podrywacze stosujący ww metodę uzmysłowili sobie, że nie liczy sie to co się ma pod ubraniami, a to co jest pod czaszką. Niech robią co chcą, bynajmniej żeby nie zmusili mnie do pisania kolejnego felietonu na ich temat.

Przytul mnie

Niemal truizmem jest twierdzenie, że tak naprawdę, nie ma jedynej recepty na szczęśliwe małżeństwo. Mimo to, wymawiając sakramentalne “tak” jesteśmy pewni, ze szczęście właśnie zapukało do nas.

Wiele rodzin utworzonych przez małżonków posiadających już gotowe, własne recepty na szczęście, napotyka z czasem na taką oto konstatację: “to pomyłka, gdzie ja miałem oczy”, albo “byłam ślepa jak kret”…
Wielu młodych ludzi stojących przed perspektywą małżeństwa – ulega bowiem błędnemu mniemaniu, że miłości i szczęścia zarazem należy szukać!
Jednak pierwszym warunkiem znalezienia szczęścia, nie jest jego szukanie – bo szczęście… nie jest przecież celem samym w sobie. Szczęście spotykamy krocząc przez życie i posługując się rozumem, a nie zmysłami… bowiem, jak wiemy – zmysły oszukują i stąd tak częsty zawód.. “gdzie ja miałam oczy”.

W relacjach pomiędzy młodymi ludźmi – miłość i związane z tym szczęście kojarzone jest z zauroczeniem, a zawierane na tej podstawie związki, zazwyczaj są efektem emocji. Zauroczenie jest tym stanem, który prowadzić może dopiero do zakochania. Wyzwala się wtedy w człowieku duża energia i nieustanna potrzeba adoracji. Wyraża się to przy pomocy szerokiej gamy gestów, które w miarę upływającego czasu zanikają… jeżeli nie są wyrazem narastającej miłości. Dość popularne jest przecież mylenie stanu “zakochania” z miłością.
Zakochanie – jak twierdzi dr Barbara Smolińska, psychoterapeuta rodzinny – to prezent od życia i nieprzypadkowo mówimy o tym okresie, jak o patrzeniu przez “różowe okulary” Jest to oczarowanie drugim człowiekiem i pożądanie, a nawet pewien rodzaj ekstazy i – jak twierdzi dalej dr Barbara Smolińska – jest nie tylko uczuciem ale i .. postawą! Dodać można – postawą nie tylko wobec drugiej osoby ale i wobec siebie samego, bo daje nam komfort bycia pełnym oddania ukochanej osobie i rodzinie. Gdyby chcieć powołać sie na Spinozę, to można by powiedzieć, że szczęście – to móc być sobą.
Miłość małżeńska to poszukiwanie – ciągle i bez końca – różnych form wyrazu. W szczęśliwych rodzinach wyraża się swoje uczucia niezależnie od wybranego miejsca i czasu. Są to zwykle gesty spontaniczne, nie będące niczym innym, aniżeli wewnętrzną potrzebą okazania miłości. To może być tylko uśmiech bądź czułe dotknięcie albo spacer pod rękę…
Banalne! – powie ktoś, ale w tych gestach tkwi siła związku, a zarazem jest to potrzebna demonstracja adresowana do dzieci, które mogą ujrzeć, że rodzice obdarzają sie miłością.
Dzieci – bowiem – mogą w ten sposób “zobaczyć” miłość i uczą się wyrażać to uczucie w taki sposób, w jaki rodzice wyrażają swoją miłość do siebie – nie tyle w słowach, co właśnie w gestach….
Bo cóż dla dziecka znaczy słowo “kocham”? – Ono przecież kocha lalkę, pieska i kotka… ale także mamę, tatę i np. ciocię… jednak wychowując sie w domu, w którym rodzice umieją demonstrować wobec niego swoje przywiązanie do siebie i miłość – dają mu lekcję szacunku i umiejętności wyrażania prawdziwych uczuć, bo słowa nie poparte wyraźnym gestem, czynem – są bez treści.

Można przecież umieć powiedzieć “przepraszam”, “dziękuję” ale robić to z tak zwaną zimną uprzejmością. Można sie również uśmiechnąć wymuszając na ustach grymas zamiast życzliwości. Niby wszystko jest w porządku, a jednak…
Właśnie w ten oto sposób zakładamy maskę i gramy kogoś innego, a im dłużej to czynimy, tym prędzej uwierzymy, że tacy jesteśmy. W ten sposób wracamy z pracy do domu i spotykamy sie nie my, tacy jakimi jesteśmy naprawdę – nie nasze osoby, ale maski.
Brak gestu wyrażającego uczucia powoduje, że pomimo grzecznych słów a raczej sloganów, wobec braku gestów podkreślających treść zawartą w słowach – buduje się atmosferę braku zaufania, a często bólu, co ma poważny wpływ na atmosferę w domu rodzinnym. A poza tym, wielu ludzi wstydzi się po prostu okazywać swoje uczucia i… niepotrzebnie je ukrywa…
kochasz mnie jeszcze?
Kocham, kocham.. odpowiada mąż czytając właśnie gazetę a dwadzieścia lat wcześniej: a kochasz mnie jeszcze, misiu? Kruszynko, żyć bez ciebie nie mogę.. kocham cię słońce ty moje

Jak w piosence: “Dwadzieścia lat minęło, jak jeden dzień…” – można by dodać: – uczucia poszły w cień, w cień wstydu. A największym wrogiem miłości jest właśnie przyzwyczajenie i wstyd.
Ukrywa się przecież siebie – przed bliskimi ale również przed sobą, przed dzieckiem, któremu trudno będzie zrozumieć na czym polega różnica pomiędzy kochaniem lalki a kochaniem mamy.
W dojrzałym wieku – pomiędzy kochaniem innej osoby a kochaniem pieniędzy i dóbr doczesnych, owo – “być” – staje się dobrem podrzędnym dla “mieć,” a człowiekowi już dojrzałemu nie sposób zmienić hierarchii tych wartości.

Zostańmy przyjaciółmi?

„Zostańmy przyjaciółmi”. Uwielbiam te dwa słowa, a właściwie jeden zwrot. Wytarty już do granic możliwości we wszystkich głupawych komediach romantycznych, trąci banałem na kilometr, co powoduje niestety, że kompletnie nie jest doceniana jego niezwykle imponująca siła.

Ten jeden pozornie niewinny zwrot, potrafi jednocześnie dać pewną ulgę wypowiadającemu i zabrać grunt spod nóg odbiorcy. Rzec by można morderstwo doskonałe. Bez większych wyrzutów sumienia i konsekwencji karnych. Te dwa drobne słowa pełnią także często funkcję ochronną. Nie można przecież mieć za złe komuś odejście, jeśli tak wspaniałomyślnie proponuje przyjaźń. Właściwie nie musi już wspominać, że znalazł sobie kogoś innego czy po prostu nie potrafi otwarcie się przyznać, że nie kocha, lepiej przecież „zostać przyjaciółmi” i nie psuć tak ślicznej wizji zupełnie zbędnymi, w ogólnym rozrachunku, szczegółami. I właśnie z racji tej wygody i popularności zapewnionej przez tanie romansidła, a także z zupełniej nieświadomości konsekwencji, jakie niesie dla drugiego człowieka usłyszenie takiego zwrotu, jest on niemiłosiernie nadużywany. Tak, więc zamiast rozstać się po ludzku robimy to w iście hollywoodzkim stylu, a co, wbrew temu, co wbija nam do głowy ten rodzaj filmów, nie jest dobre dla żadnej ze stron, gdyż największą, a jeszcze niewymienioną tutaj, wadą tego frazesu, jest to, że on kompletnie nie tłumaczy rozstania. A nie ma nic gorszego niż zostać porzuconym i nie wiedzieć, właściwie, z jakiego powodu.

Kończąc już moje dywagacje, bez bicia przyznać się mogę, że sama swego czasu lubowałam się w kończeniu wszelkich znajomości w sposób podobny do opisanego. I nadal nie widziałabym w tym nic złego gdybym sama nie usłyszałam tych dwóch słów, zwalających człowieka z nóg. Ktoś mądry mi wtedy powiedział: „A wiesz, co to jest karma?”. No tak, teraz wiem.

Czego pragną faceci?


Mogłoby się wydawać że nasze wymagania, w stosunku do kobiet są nie z tej Ziemi, bo gdziekolwiek nie popatrzymy to sam seks, jednak czy aby na pewno tylko to nas interesuje? Oczywiście nie zaprzeczam że wygląd i inne cechy fizyczne są ważne, ale jakby nie patrząc to zmusza to płeć przeciwną do dbania o siebie, bo nie ukrywajmy że nawet dziewczyna o przeciętym wyglądzie jeśli zadba o siebie, zrobi sobie jakąś fajną fryzurę będzie dla nas bardziej atrakcyjna i wydaje sie, że więcej facetów będzie zwracało na nią uwagę niż do tej pory, bo przecież chęć poznania drugiej osoby głównie wynika z tego jak sie prezentuje w naszych oczach.

Przeczytaj: Czy mężczyźni wolą kobiety z makijażem czy bez?

Można by wywnioskować z tego co napisałem że liczy się tylko wygląd ale tak nie jest. Ważną cechą dla nas jest nie tyle co sposób spędzania czasu z tą drugą osoba, ale uczucie jakie temu towarzyszy. Musimy się czuć swobodnie przy tej drugiej osobie, w tym senie że nie krępujemy się niczego mówić , wykonywać gestów, po prostu w całej okazałości jesteśmy sobą, bo jak wiadomo są wśród nas osoby, które potrafią wytworzyć wokół siebie „ciężką” aurę.

Przeczytaj: Dlaczego mężczyźni ustawicznie zostawiają podniesioną deskę sedesową?

Czy istnieją jakieś znaki specjalne, które nas przyciągają. Dla mnie osobiście jest to wodzące spojrzenie pełne temperamentu, dla kogoś może to być specyficzny charakter urody, czy oryginalny sposób bycia, tak więc ten trzeci punkt zależy od nas samych.

Przeczytaj: Dlaczego singielki interesują się żonatymi mężczyznami?

Wiadomo jakie są ważne są cechy charakteru – inteligencja, mądrość, poczucie humoru i wiele innych, których nie będę tu wymieniał bo tak jak dla mnie ważne są te 3 dla kogoś mogą one być ostatnimi w tej hierarchii. Wymieniłem tu kilka punktów, ale generalnie na to patrząc wszystkie one upadają kiedy pojawia się tak zwane „to coś” , które nie jest wyglądem, nie jest charakterem, ani żadnym specyficznym wyróżnikiem, jest czymś co sprawia, że druga osoba staje się dla nas kimś nie tyle co bliskim,ale kimś kogo chcemy odkrywać, w każdym tego słowa znaczeniu i wtedy nieważne jest czy osoba ta jest piękna, czy ma piękne wnętrze, bo w tym procesie „odkrywania” ona staje się dla nas bogata wewnętrznie i piękna zewnętrznie bo odnajdujemy w niej to co najdoskonalsze.

Pielęgnowanie uczucia

Romantyczna miłość daje wiele szczęścia na długie lata. Niestety bez właściwej pielęgnacji szybko przeradza się w codzienność. Dlatego tak ważna jest, aby o nią dbać. Dzięki właściwej komunikacji związek może istnieć przez wiele lat. Komunikacja przebiega w sposób poprawny, jeśli jesteśmy otwarci na potrzeby naszego partnera. Jak więc zachować uczucie, a wręcz rozwijać je z dnia na dzień? Poprzez mówienie komplementów każdy człowiek wręcz rozkwita. Mamy dużo przyjemności, kiedy komplementy prawi nam ukochana osoba.

Zachwycajmy się nawet błahostkami, czyli jeśli ładnie nasza druga połówka wygląda, czy przyrządziła wyśmienitą kolację. Poprzez komplementy dbamy o to, aby jej poczucie własnej wartości narastało, a dzięki temu wzrastała pewność siebie. Pamiętajmy, że jeśli człowiek jest zadowolony z siebie, częściej się śmieje, a to sprawia, że wnosi mnóstwo radości do związku. Kolejną sprawą jest chęć niesienia pomocy. Nie słowa mówią za tym, że kocha, ale uczynki, zadanie sobie trudu i odkrywanie w czym możemy pomóc przynosi mnóstwo radości.

Przeczytaj: Brak ochoty na seks w związku

Niektórzy będą szczęśliwi na widok posprzątanego pokoju, inni znowu będą wniebowzięci pysznym obiadem. Taka inwestycja z pewnością procentuje i podnosi więzi łączące parę. Zdarza się w wielu związkach, że mimo iż mieszkają razem to jednak żyją swoim życiem. Czas spędzany razem musi przynosić zadowolenie zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie. Nie należy spędzać go wyłącznie na wspólnym siedzeniu na kanapie i oglądaniu telewizji, bo to nie wnosi do związku romantycznej atmosfery. Należy dać odczuć partnerowi, że nam na nim zależy i że poświęcamy mu swoją uwagę. Kolejną kwestią są drobne prezenty. Nie ma chyba osoby, która by nie była szczęśliwa z otrzymania prezentu. Jeśli taki prezent zupełnie bez okazji dostaniemy od osoby nam bliskiej to mamy wrażenie, że jesteśmy w jej sercu i w jej myślach. Źle się dzieje, kiedy partner zapomni o naszych urodzinach, czy ważnej rocznicy. W ten sposób czujemy się zignorowani. Zarówno wielkie, jak i drobne prezenty namacalnie przekazują nam pozytywne uczucia.

Przeczytaj: Jak dbać o związek?

Dzięki nim możemy podsycać żar romantycznej miłości. No i rzecz najważniejsze- czuły dotyk. Jest on jak powietrze, które pozwala nam żyć. Jeśli mamy taką potrzebę warto wyjść na spacer trzymając się za ręce, całować się na powitanie. W ten sposób dotyk pozwala okazywać miłość. Nie żałujmy więc czułych gestów.

Cztery etapy rozwojowe związku

Znalezienie prawdziwej miłości jest wielkim darem od losu. Jednak każda miłość przechodzi zmiany, ewoluuje, a jej cykl zbliżony jest do czterech pór roku. Najlepiej poznać jej cztery etapy rozwojowe, aby przyjrzeć się swojemu związkowi z bliska i poznać już teraz co nas czeka w niedalekiej przyszłości. Pierwszą porą roku dla związku jest wiosna. W tej fazie miłości zwykle odczuwamy mnóstwo szczęścia. Nie widzimy nic prócz swojej drugiej połowy, jego oczu, pocałunków, czy pieszczot. Miłość wydaje się nam być wieczna i najwspanialsza. Zwykle w tym momencie nie myśli się racjonalnie, a nad rozumem przeważa serce

Przeczytaj także: Co zrobić gdy związek się wypala?

Po wiośnie następuje jednak druga faza jaką jest lato, a ono pozostawia nas we wspaniałej atmosferze. Jest to atmosfera szczęścia, miłości i namiętności. Jednak lato jest bardzo zmienne. Nawet w najpiękniejszy słoneczny dzień pojawia się burza z piorunami. Takie „burze” są częściej niż wiosną. Zaczynamy się złościć, frustrować, no i spostrzegamy, że nasz ukochany, czy ukochana posiada mnóstwo wad. Wady te często nas denerwują.

Właśnie w lecie wyraźnie widać zagrożenia dla naszego związku. Bardziej wytrwałe osoby przejdą obronną ręką przez wszystkie konflikty, a po burzy przyjdzie tęcz, natomiast mniej wytrwali rozejdą się, a w ich związek trzaśnie piorun. Po fazie drugiej przychodzi faza trzecia, jaką jest jesień. To właśnie w tej fazie zauważamy, że miłość stała się bardziej dojrzała. Po prostu przeżyliśmy mnóstwo ze sobą, a były to zarówno dobre, jak i złe chwile. W związku jest nadal dużo słońca i czułości.

Przeczytaj: Czy związek na odległość ma sens?

Magazynujemy to wszystko na kolejne chłodne dni, które przyniesie zima, jako czwarty etap rozwojowy w związku. Niejednokrotnie w tej fazie izolujemy się, stajemy się outsiderami, jesteśmy ze sobą, a mimo to chodzimy własnymi ścieżkami. W tej fazie zadajemy mnóstwo pytań, jest to czas na przemyślenia, a także pytania o istotę związku.

Lunatyzm i inne łóżkowe kłopoty

Wywiad z Markiem Jarosem, psychologiem i psychoterapeutą z wieloletnim doświadczeniem, założycielem Kliniki Stresu w Warszawie.Czym jest lunatyzm?Marek Jaros: Somnambulizm, bo taka jest medyczna nazwa lunatyzmu, to wciąż niewyjaśniony naukowo fenomen, który objawia się chodzeniem podczas snu – somnambulicy wstają z łóżka, spacerują, potrafią wykonać wiele, czasem nawet celowych działań, tyle, że nic z tego nie pamiętają po przebudzeniu. Spotkałem kiedyś osobę, która w nocy potrafiła przemeblować mieszkanie – często była bardzo zdziwiona nad ranem. Lunatyk porusza się z otwartymi oczami, jednak jego świadomość jest uśpiona. W trakcie takich epizodów nie można z nim nawiązać kontaktu – wygląda to naprawdę dziwnie. Sporadyczne nocne spacery przytrafiają się dość często dzieciom i nie ma tu powodu do głębszych zmartwień. Jestem przekonany, że sporo rodziców ma takie doświadczenia, że ich pociechy wędrują nocą po domu z poduszką w ręku, przychodzą do sypialni rodziców, lub otwierają lodówkę, a rano o niczym nie pamiętają. Problem pojawia się w momencie, gdy te zachowania nie mijają wraz z dojrzewaniem i wejściem w dorosłe życie. Wówczas uznaje się to za zaburzenia snu.

Co jest uważane za przyczynę lunatyzmu?Nie wiemy dlaczego właściwie ludzie lunatykują – najwięcej podejrzeń pada na nocne zaburzenia oddechu. Ponadto stres, silne napięcie i negatywne emocje nocą często powodują różnego typu zaburzenia snu. U niektórych osób mogą one przyczyniać się do somnambulizmu. Zauważono, że u osób cierpiących na to zaburzenie, objawy nasilają się w sytuacji silnego, długotrwałego stresu

.Jak osoby wędrujące podczas snu mogą sobie z tym radzić? Czy somnambulizm można wyleczyć?Ponieważ nie są znane dokładne mechanizmy lunatykowania i ich przyczyny, to też nie ma z góry ustalonych sposobów leczenia. Najbardziej koncentrujemy się na szukaniu sposobów zapobiegania konsekwencjom poruszania się podczas snu, gdyż bywa to niebezpieczne – osoby te mają zaburzone poczucie równowagi i koordynacji ruchowej, często się obijają, przewracają. Lunatyk potrafi wsiąść do samochodu i zrobić sobie nocną wycieczkę po mieście, bywa więc groźnie – dlatego  przede wszystkim należy zadbać o bezpieczeństwo nocnego wędrowca. Zaleca się też rozmaite techniki relaksacyjne i słynne „prowadzenie zdrowego trybu życia”, które nie jest sloganem, ale prawdopodobnie kluczowym czynnikiem, gdyż stres wydaje się ściśle związany z występowaniem epizodów lunatykowania. Dobrze sprawdza się także leczenie farmakologiczne oparte na niewielkich dawkach środków uspokajających

.Podobno pod żadnym pozorem nie wolno lunatykującej osoby budzić…To mit – krążą takie opowieści, że obudzenie lunatyka jest niebezpieczne, że może umrzeć, albo oszaleć… nic z tych rzeczy. Jeśli uda się obudzić nocnego spacerowicza, nic się specjalnego nie stanie, poza tym, że może być nieco zdezorientowany. Najczęściej jednak wcale to nie jest takie łatwe i najrozsądniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić, to zaprowadzić go z powrotem do łóżka.

Wszystko o ludziach toksycznych

W rzeczywistości ludzi toksycznych jest bardzo trudno rozpoznać, gdyż świetnie się oni kamuflują, a ta zdolność pozwala im ukryć wszystkie najgorsze cechy tego typu osobowości.

Osobowość toksyczna, to zdolność wysysania energii życiowej z innych ludzi. Gdy wszyscy w koło są już zmęczeni tego typu ludzi oni pną się po szczeblach kariery lub na twoich plecach dążą do kolejnych sukcesów.

Osoby toksyczne znajdują się praktycznie w każdej grupie społecznej i im szybciej rozpoznasz takiego człowieka tym większe szanse na to, że wyrządzi on w twoim życiu nieodwracalnych strat – głównie psychicznych, ale nie tylko. Osoby toksyczne mają wpływ na życie towarzyskie, zawodowe oraz każdą inną dziedzinę życia. Jeżeli zainteresował cię ten temat to koniecznie przeczytaj: Kim są osoby toksyczne?

Osoby toksyczne to ludzie o bardzo silnych charakterach i eliminowanie ich z naszego życia wcale nie jest takie proste i wymaga sporej wiedzy: Jak radzić sobie z osobami toksycznymi?

Czy po lekturze jesteście w stanie stwierdzić, że w waszym otoczeniu przebywają osoby toksyczne? Jeżeli tak to zachęcam do dyskusji.

Szczęśliwe małżeństwo łagodzi stres

Szczęśliwe małżeństwo obniża poziom hormonu stresu, kortyzolu, u kobiet aktywnych zawodowo – piszą naukowcy amerykańscy na łamach „Health Psychology”.

„Po ciężkim dniu w pracy poziom kortyzolu u kobiet, które były w szczęśliwym związku, zmniejszał się dużo bardziej niż u tych, których małżeństwo nie było udane” – komentuje autorka badań, Darby E. Saxbe z University of California w Los Angeles (UCLA).

Jak dodaje, poziom kortyzolu podniesiony przez dłuższy czas wpływa na różne problemy zdrowotne, takie jak Depresja, wypalenie zawodowe, objawy chronicznego zmęczenia, problemy z przystosowaniem społecznym, a nawet, jak się przypuszcza, może przyczyniać się do rozwoju raka.

Badano 60 par małżeńskich. Wszyscy musieli wypełnić standardowy kwestionariusz, w którym oceniali swój związek małżeński. W ciągu dnia wypełniali również ankiety dotyczące poziomu stresu w pracy. Cztery razy dziennie naukowcy pobierali od nich próbki śliny, żeby zmierzyć poziom kortyzolu.

Poziom kortyzolu u zdrowej osoby jest najwyższy rano, a w ciągu dnia stopniowo się zmniejsza. Jeżeli pozostaje wysoki również pod koniec dnia, może być wskaźnikiem przyszłych problemów zdrowotnych.

„Kortyzol może być jedną ze +ścieżek+, na której codzienny stres zmienia się w długotrwałe psychiczne i fizyczne problemy” – dodaje Repetti.

Przeczytaj: Jak sporządzić intercyzę umowę przedmałżeńską?

„Są to pierwsze badania, które dowodzą, że poziom kortyzolu ma związek ze szczęśliwym małżeństwem u kobiet, ale nie u mężczyzn” – dodaje współautorka badań, psycholog Rena Repetti z UCLA. U mężczyzn poziom kortyzolu spadał niezależnie od tego, czy oceniali swoje małżeństwo dobrze, czy źle.

Wcześniejsze badania dowodziły jednak, że żonaci mężczyźni są zdrowsi i żyją dłużej w porównaniu z kawalerami, niezależnie od tego, jak oceniają swoje małżeństwo.

Cechy osobowości wpływają na odporność organizmu

Neurotycy są bardziej narażeni na infekcje – wynika z badań uczonych amerykańskich, opublikowanych w czasopiśmie „Health Psychology”.W eksperymencie przeprowadzonym na University of Pittsburgh School of Medicine w Pensylwanii obserwowano reakcje immunologiczne zachodzące u 84 osób zaszczepionych przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B.
Szczepionka miała za zadanie wzmocnić odporność organizmu poprzez wprowadzenie znikomej ilości zarazków pobudzających do produkcji przeciwciał obronnych.Dodatkowo uczestników poddano testom psychologicznym mierzącym tzw. neurotyzm. Sprawdzano, na ile badane osoby odporne są na stres i czy łatwo ulegają nastrojom. Generalnie neurotyzm wiąże się z podwyższonym lękiem. Na jego określenie używa się także terminów – wrażliwość emocjonalna, chwiejność emocjonalna czy emocjonalna reaktywność. Chwiejność równowagi emocjonalnej najprawdopodobniej wynika ze szczególnej wrażliwości autonomicznego układu nerwowego, która sprawia, że powstające emocje są silne i długotrwałe. Neurotycy często uskarżają się na nieokreślone dolegliwości somatyczne, lubią narzekać, przejawiają skłonności do stanów lękowych, załamań nerwowych. Osoby te należą do drażliwych i towarzyszy im ryzyko depresji.Eksperyment dowiódł, że osoby uzyskujące wysokie wyniki w skali neurotyzmu wykazywały słabsze reakcje obronne organizmu w odpowiedzi na szczepionkę, tj. okazały się bardziej podatne na zakażenia i inne powikłania zdrowotne.Do eksperymentu wprowadzono jeszcze jeden element – filmując wystąpienia publiczne uczestników mierzono ich reakcje fizjologiczne na stresujące wydarzenia. Okazało się, że stres związany z publicznym wystąpieniem wyraźnie redukuje odpowiedź immunologiczną.