Prymitywne podrywanie kobiet

akiś czas temu, gdy wybierałem się do miasta, miałem „przyjemność” spotkać przy kiosku pewnego mężczyznę. Na pierwszy rzut oka ot taki gość ok. 20 – 25 lat. Bluza z napisem „Pit Bull” na plecach, ciasne jeansy. Rozmawiał dość głośno z całkiem uroczą sprzedawczynią. Gdy podchodzę i proszę o dwa bilety, facet szturcha mnie , po czym mówi: „Patrz jaka tu ładna pani, nie?”. Zmieszany odpowiadam twierdząco. Wesoło odchodząc od okienka, staję obok kiosku i nasłuchuję treści dość prymitywnego zalotu. Mężczyzna chwali się „eno lala, wczoraj byłem se tam ku**a i widzę tego fra**a. Sprzedałem mu trzy bomby i sie wyłożył. Jak go dzisiaj ku**a znowu spotkam, to jeszcze raz mu przy**bie”.

Dzięki Bogu, kobieta do której podlatywał ów „hero” raczej nie dawała mu szans, słyszałem jedynie obojętne „yhm”. W następnych kwestiach nasz bohater chwali sie ile spędził godzin na siłowni. Imponujące! Niestety dalej już nie słyszałem o czym rozmawiali.

Przeczytaj: Jak poderwać dziewczynę? – Poradnik

Przeczytaj: Jak trzeba się ubierać, żeby poderwać faceta tylko na seks?

Codziennie mogę dziękować Niebiosom, że kobiet które dadzą się uwieść na wiadomość o masie mięśniowej, o znajomościach, o litrach wypitej „Wyborowej” jest coraz mniej. Dobrze by było, aby podrywacze stosujący ww metodę uzmysłowili sobie, że nie liczy sie to co się ma pod ubraniami, a to co jest pod czaszką. Niech robią co chcą, bynajmniej żeby nie zmusili mnie do pisania kolejnego felietonu na ich temat.

Przytul mnie

Niemal truizmem jest twierdzenie, że tak naprawdę, nie ma jedynej recepty na szczęśliwe małżeństwo. Mimo to, wymawiając sakramentalne “tak” jesteśmy pewni, ze szczęście właśnie zapukało do nas.

Wiele rodzin utworzonych przez małżonków posiadających już gotowe, własne recepty na szczęście, napotyka z czasem na taką oto konstatację: “to pomyłka, gdzie ja miałem oczy”, albo “byłam ślepa jak kret”…
Wielu młodych ludzi stojących przed perspektywą małżeństwa – ulega bowiem błędnemu mniemaniu, że miłości i szczęścia zarazem należy szukać!
Jednak pierwszym warunkiem znalezienia szczęścia, nie jest jego szukanie – bo szczęście… nie jest przecież celem samym w sobie. Szczęście spotykamy krocząc przez życie i posługując się rozumem, a nie zmysłami… bowiem, jak wiemy – zmysły oszukują i stąd tak częsty zawód.. “gdzie ja miałam oczy”.

W relacjach pomiędzy młodymi ludźmi – miłość i związane z tym szczęście kojarzone jest z zauroczeniem, a zawierane na tej podstawie związki, zazwyczaj są efektem emocji. Zauroczenie jest tym stanem, który prowadzić może dopiero do zakochania. Wyzwala się wtedy w człowieku duża energia i nieustanna potrzeba adoracji. Wyraża się to przy pomocy szerokiej gamy gestów, które w miarę upływającego czasu zanikają… jeżeli nie są wyrazem narastającej miłości. Dość popularne jest przecież mylenie stanu “zakochania” z miłością.
Zakochanie – jak twierdzi dr Barbara Smolińska, psychoterapeuta rodzinny – to prezent od życia i nieprzypadkowo mówimy o tym okresie, jak o patrzeniu przez “różowe okulary” Jest to oczarowanie drugim człowiekiem i pożądanie, a nawet pewien rodzaj ekstazy i – jak twierdzi dalej dr Barbara Smolińska – jest nie tylko uczuciem ale i .. postawą! Dodać można – postawą nie tylko wobec drugiej osoby ale i wobec siebie samego, bo daje nam komfort bycia pełnym oddania ukochanej osobie i rodzinie. Gdyby chcieć powołać sie na Spinozę, to można by powiedzieć, że szczęście – to móc być sobą.
Miłość małżeńska to poszukiwanie – ciągle i bez końca – różnych form wyrazu. W szczęśliwych rodzinach wyraża się swoje uczucia niezależnie od wybranego miejsca i czasu. Są to zwykle gesty spontaniczne, nie będące niczym innym, aniżeli wewnętrzną potrzebą okazania miłości. To może być tylko uśmiech bądź czułe dotknięcie albo spacer pod rękę…
Banalne! – powie ktoś, ale w tych gestach tkwi siła związku, a zarazem jest to potrzebna demonstracja adresowana do dzieci, które mogą ujrzeć, że rodzice obdarzają sie miłością.
Dzieci – bowiem – mogą w ten sposób “zobaczyć” miłość i uczą się wyrażać to uczucie w taki sposób, w jaki rodzice wyrażają swoją miłość do siebie – nie tyle w słowach, co właśnie w gestach….
Bo cóż dla dziecka znaczy słowo “kocham”? – Ono przecież kocha lalkę, pieska i kotka… ale także mamę, tatę i np. ciocię… jednak wychowując sie w domu, w którym rodzice umieją demonstrować wobec niego swoje przywiązanie do siebie i miłość – dają mu lekcję szacunku i umiejętności wyrażania prawdziwych uczuć, bo słowa nie poparte wyraźnym gestem, czynem – są bez treści.

Można przecież umieć powiedzieć “przepraszam”, “dziękuję” ale robić to z tak zwaną zimną uprzejmością. Można sie również uśmiechnąć wymuszając na ustach grymas zamiast życzliwości. Niby wszystko jest w porządku, a jednak…
Właśnie w ten oto sposób zakładamy maskę i gramy kogoś innego, a im dłużej to czynimy, tym prędzej uwierzymy, że tacy jesteśmy. W ten sposób wracamy z pracy do domu i spotykamy sie nie my, tacy jakimi jesteśmy naprawdę – nie nasze osoby, ale maski.
Brak gestu wyrażającego uczucia powoduje, że pomimo grzecznych słów a raczej sloganów, wobec braku gestów podkreślających treść zawartą w słowach – buduje się atmosferę braku zaufania, a często bólu, co ma poważny wpływ na atmosferę w domu rodzinnym. A poza tym, wielu ludzi wstydzi się po prostu okazywać swoje uczucia i… niepotrzebnie je ukrywa…
kochasz mnie jeszcze?
Kocham, kocham.. odpowiada mąż czytając właśnie gazetę a dwadzieścia lat wcześniej: a kochasz mnie jeszcze, misiu? Kruszynko, żyć bez ciebie nie mogę.. kocham cię słońce ty moje

Jak w piosence: “Dwadzieścia lat minęło, jak jeden dzień…” – można by dodać: – uczucia poszły w cień, w cień wstydu. A największym wrogiem miłości jest właśnie przyzwyczajenie i wstyd.
Ukrywa się przecież siebie – przed bliskimi ale również przed sobą, przed dzieckiem, któremu trudno będzie zrozumieć na czym polega różnica pomiędzy kochaniem lalki a kochaniem mamy.
W dojrzałym wieku – pomiędzy kochaniem innej osoby a kochaniem pieniędzy i dóbr doczesnych, owo – “być” – staje się dobrem podrzędnym dla “mieć,” a człowiekowi już dojrzałemu nie sposób zmienić hierarchii tych wartości.

Zostańmy przyjaciółmi?

„Zostańmy przyjaciółmi”. Uwielbiam te dwa słowa, a właściwie jeden zwrot. Wytarty już do granic możliwości we wszystkich głupawych komediach romantycznych, trąci banałem na kilometr, co powoduje niestety, że kompletnie nie jest doceniana jego niezwykle imponująca siła.

Ten jeden pozornie niewinny zwrot, potrafi jednocześnie dać pewną ulgę wypowiadającemu i zabrać grunt spod nóg odbiorcy. Rzec by można morderstwo doskonałe. Bez większych wyrzutów sumienia i konsekwencji karnych. Te dwa drobne słowa pełnią także często funkcję ochronną. Nie można przecież mieć za złe komuś odejście, jeśli tak wspaniałomyślnie proponuje przyjaźń. Właściwie nie musi już wspominać, że znalazł sobie kogoś innego czy po prostu nie potrafi otwarcie się przyznać, że nie kocha, lepiej przecież „zostać przyjaciółmi” i nie psuć tak ślicznej wizji zupełnie zbędnymi, w ogólnym rozrachunku, szczegółami. I właśnie z racji tej wygody i popularności zapewnionej przez tanie romansidła, a także z zupełniej nieświadomości konsekwencji, jakie niesie dla drugiego człowieka usłyszenie takiego zwrotu, jest on niemiłosiernie nadużywany. Tak, więc zamiast rozstać się po ludzku robimy to w iście hollywoodzkim stylu, a co, wbrew temu, co wbija nam do głowy ten rodzaj filmów, nie jest dobre dla żadnej ze stron, gdyż największą, a jeszcze niewymienioną tutaj, wadą tego frazesu, jest to, że on kompletnie nie tłumaczy rozstania. A nie ma nic gorszego niż zostać porzuconym i nie wiedzieć, właściwie, z jakiego powodu.

Kończąc już moje dywagacje, bez bicia przyznać się mogę, że sama swego czasu lubowałam się w kończeniu wszelkich znajomości w sposób podobny do opisanego. I nadal nie widziałabym w tym nic złego gdybym sama nie usłyszałam tych dwóch słów, zwalających człowieka z nóg. Ktoś mądry mi wtedy powiedział: „A wiesz, co to jest karma?”. No tak, teraz wiem.

Czego pragną faceci?


Mogłoby się wydawać że nasze wymagania, w stosunku do kobiet są nie z tej Ziemi, bo gdziekolwiek nie popatrzymy to sam seks, jednak czy aby na pewno tylko to nas interesuje? Oczywiście nie zaprzeczam że wygląd i inne cechy fizyczne są ważne, ale jakby nie patrząc to zmusza to płeć przeciwną do dbania o siebie, bo nie ukrywajmy że nawet dziewczyna o przeciętym wyglądzie jeśli zadba o siebie, zrobi sobie jakąś fajną fryzurę będzie dla nas bardziej atrakcyjna i wydaje sie, że więcej facetów będzie zwracało na nią uwagę niż do tej pory, bo przecież chęć poznania drugiej osoby głównie wynika z tego jak sie prezentuje w naszych oczach.

Przeczytaj: Czy mężczyźni wolą kobiety z makijażem czy bez?

Można by wywnioskować z tego co napisałem że liczy się tylko wygląd ale tak nie jest. Ważną cechą dla nas jest nie tyle co sposób spędzania czasu z tą drugą osoba, ale uczucie jakie temu towarzyszy. Musimy się czuć swobodnie przy tej drugiej osobie, w tym senie że nie krępujemy się niczego mówić , wykonywać gestów, po prostu w całej okazałości jesteśmy sobą, bo jak wiadomo są wśród nas osoby, które potrafią wytworzyć wokół siebie „ciężką” aurę.

Przeczytaj: Dlaczego mężczyźni ustawicznie zostawiają podniesioną deskę sedesową?

Czy istnieją jakieś znaki specjalne, które nas przyciągają. Dla mnie osobiście jest to wodzące spojrzenie pełne temperamentu, dla kogoś może to być specyficzny charakter urody, czy oryginalny sposób bycia, tak więc ten trzeci punkt zależy od nas samych.

Przeczytaj: Dlaczego singielki interesują się żonatymi mężczyznami?

Wiadomo jakie są ważne są cechy charakteru – inteligencja, mądrość, poczucie humoru i wiele innych, których nie będę tu wymieniał bo tak jak dla mnie ważne są te 3 dla kogoś mogą one być ostatnimi w tej hierarchii. Wymieniłem tu kilka punktów, ale generalnie na to patrząc wszystkie one upadają kiedy pojawia się tak zwane „to coś” , które nie jest wyglądem, nie jest charakterem, ani żadnym specyficznym wyróżnikiem, jest czymś co sprawia, że druga osoba staje się dla nas kimś nie tyle co bliskim,ale kimś kogo chcemy odkrywać, w każdym tego słowa znaczeniu i wtedy nieważne jest czy osoba ta jest piękna, czy ma piękne wnętrze, bo w tym procesie „odkrywania” ona staje się dla nas bogata wewnętrznie i piękna zewnętrznie bo odnajdujemy w niej to co najdoskonalsze.

Jak zdobyć mężczyznę?

Dzisiaj wiele kobiet bierze sprawy w swoje ręce. Wbrew pozorom nie jest to trudna rzecz. Wystarczy nam pewność siebie i kilka kobiecych trików. Dzięki naszym radom zdobędziesz każdego mężczyznę, który wpadł ci w oko. Faceci kochają być chwaleni, więc jeśli któryś przypadł nam do gustu to należy chwalić go za byle drobiazg. Pamiętajmy, że mężczyźni są typem zdobywcy, więc działajmy w taki sposób, aby myśleli, że to oni zdobywają nas, a nie my ich. Można więc wykorzystać prostą sztuczkę, czyli założyć się np. o wynik meczu, a przegrana osoba stawia kolację. Kiedy wygra będzie z siebie niezwykle dumny, a kolacja stanie się dla niego wspaniałym czasem. Jeśli przegra zakład to będzie chciał się jak najszybciej zrewanżować. Kobiety powinny przede wszystkim kusić swoim wyglądem. Należy pamiętać, że bardziej przyciąga i budzi pewną nutkę tajemniczości co jest ukryte, a co stopniowo odkrywamy. Ujawnienie od razu wszystkich swoich walorów nie jest dobrym pomysłem.

Zagadki są najfajniejsze, kiedy nie są rozwiązane. To co przyciąga mężczyzn to szczery uśmiech, który jest tajemniczy, a jednocześnie radosny. Nigdy jednak nie śmiejmy się z faceta na którym nam zależy, jedynie z jego żartów. Zdobyć faceta możemy także poprzez zostanie jego przyjaciółką. Wspólne zainteresowania, czy pasje naprawdę zbliżają. Warto od takiego faceta uczyć się wielu rzeczy, choćby nawet trochę udawać że nas to ciekawi. Doceniajmy mężczyznę na każdym kroku. Poprzez to dajemy mu odczuć, że jest niezastąpiony. W każdej „poważnej” sprawie prośmy go o pomoc, niech przestawi ciężką szafkę, czy skosi trawnik. Poczuje się potrzebny, będzie niczym superman.

Mężczyznę należy uważnie słuchać i czasami spełniać nieoczekiwanie jego zachcianki. Nigdy jednak nie należy kłamać, np. w przypadku zaserwowania ciasta o które prosił. Skoro kupiłyśmy szarlotkę, czy sernik to nie zmyślajmy, że upiekłyśmy same. Mężczyźni zakochują się w szczerych i naturalnych kobietach.

Zjawisko subkultur młodzieżowych w społeczeństwie

Człowiek jako istota społeczna od zawsze dążył do życia w grupie. Już pierwotne ludy skupione w plemionach dążyły do zapewnienia sobie wzajemnego wsparcia i bezpieczeństwa. Grupa zapewniała również wzajemne zaspokojenie innych potrzeb jak prokreacja, udział w obrzędach plemiennych, które stanowiły istotny element życia jednostki. Człowiek wraz z postępem cywilizacji rozwijał również relacje społeczne.


We współczesnym świecie w dużych zbiorowościach ludzkich stanowiących społeczeństwo istnieją mniejsze, nieformalne grupy określane jako subkultury. Termin ten określa grupę społeczną, która wyraża swoją odrębność podważając powszechnie akceptowane wzory kulturowe. Subkultura negując przyjęte powszechnie przez społeczeństwo wzorce stważa swoją własną, odrębną kulturę, opartą bardzo często na wyznawanej przez ich członków ideologii. Subkultury mogą tworzyć różnorodne grupy społeczne. W każdej z nich członków łączą swoiste, wypracowane w obrębie ich zbiorowości normy czy wyznawane idee.

W swoim artykule chciałbym skupić się na zagadnieniu subkultur młodzieżowych, analizując czynniki warunkujące ich powstawanie oraz  rolę w życiu młodych ludzi.

Młodzież wchodząc w świat dorosłych konfrontuje się z wyznawanymi przez nich wartościami, stylem myślenia oraz przestrzeganymi zasadami rządzącymi w społeczeństwie. Czasami znalezienie swojego miejsca w szeroko pojętej zbiorowości okazuje się trudne, bądź mało atrakcyjne. Młodzi ludzie bardzo często są krytycznie nastawieni do otaczającej ich rzeczywistości. Ich egocentryczne nastawienie skłania ich do refleksji nad tym co obserwują i w czym uczestniczą. Postawami często występującymi w tym okresie są idealizm badź nihilizm lub cynizm. Idealizm związany jest z intensywnym pragnieniem dobra. Otaczającą rzeczywistość ujmuje się przez tego rodzaju pragnienia. Idealizm stopniowo przechodzi transformację ustępując pod koniec okresu dorastania realizmowi.
Nihilizm związany jest z poczuciem bezsensu otaczającego świata. U młodych ludzi postawa ta wywołana może być choćby niepowodzeniami w osobistych sferach życia. Cynizm stanowić może rodzaj prowokacji skierowanej do osób dorosłych, stanowiąc opór przed regułami rządzącymi ich światem.

W młodych ludziach rodzi się bunt przeciwko wartościom wyznawanym przez dorosłych. Ich rozwijająca się samoświadomość i bogata wyobrażnia prowokuje do poszukiwania własnych ideałów. Młodzi konfrontują się również z własnymi, bardzo niekiedy burzliwymi w tym okresie emocjami. Niechętnie ujawniają je przed osobami dorosłymi obawiając się niezrozumienia, często czując samotność.  Poszukują swojej tożsamości aby zbudować własne „ja”. Rodzina nie stanowi już jedynej bliskiej wspólnoty.

Zatrzaśnięci w swoim odbiciu, czyli o narcystycznych cechach osobowości

Można mieć pewne cechy narcystyczne, można zachowywać się tak jak osoba narcystyczna, można określenia „narcyzm” używać jako etykiety na konkretne zachowania drugiego człowieka, można stosować diagnozę „osobowość narcystyczna” w obszarze klinicznym, można narcyzm uznawać za sposób przystosowania społecznego.


Ch. Lasch twierdzi, że: „Narcyzm wydaje się najlepszym sposobem radzenia sobie z napięciami i niepokojami współczesnego życia. Panujące warunki społeczne uwypuklają cechy narcystyczne, które są obecne, choć w różnym stopniu, w każdym z nas”. Cokolwiek by nie mówić: „narcyzm nie kocha ani drugich, ani siebie”(E.Fromm).Potrafią sprawnie działać i osiągać sukcesy w swoich dziedzinach. Wydają się dobrze przystosowani społecznie i radzący sobie z wieloma sytuacjami trudnymi. Elokwentni, zwracający na siebie uwagę bądź dopraszający się o nią od innych. Potrafią zaciekawić się innymi, ale tylko po to, by w ten sposób zwrócić na siebie uwagę.

Przyciągają pewnością, odwagą prezentowania siebie, zewnętrznymi przejawami olbrzymiej niezależności od innych. Zajmują się wieloma rzeczami, potrafią doprowadzać do realizacji założonych celów, posiadają swoisty urok osobisty. Dochodzą na wysokie stanowiska, kierują olbrzymimi firmami, są głowami rodzin, prowadzą debaty międzynarodowe, zdobywają nagrody w swoich dziedzinach.

„Mój mąż, jak jest w towarzystwie czy w swojej pracy, jest odbierany jako guru- mówi Pani Ania – wszyscy słuchają jego opowieści, którymi rozśmiesza towarzystwo bądź zachwyca. A ja słucham tego wszystkiego i wiem, ile z tego jest tylko jego czystą fantazją. Nie potrafię się rozluźnić, jest mi wstyd, że tak nabiera innych. A on po spotkaniu robi mi awanturę, że nie byłam dość wspierająca go i że chyba będzie musiał sobie mnie wymienić na młodszą”.

Wszystko o ludziach toksycznych

W rzeczywistości ludzi toksycznych jest bardzo trudno rozpoznać, gdyż świetnie się oni kamuflują, a ta zdolność pozwala im ukryć wszystkie najgorsze cechy tego typu osobowości.

Osobowość toksyczna, to zdolność wysysania energii życiowej z innych ludzi. Gdy wszyscy w koło są już zmęczeni tego typu ludzi oni pną się po szczeblach kariery lub na twoich plecach dążą do kolejnych sukcesów.

Osoby toksyczne znajdują się praktycznie w każdej grupie społecznej i im szybciej rozpoznasz takiego człowieka tym większe szanse na to, że wyrządzi on w twoim życiu nieodwracalnych strat – głównie psychicznych, ale nie tylko. Osoby toksyczne mają wpływ na życie towarzyskie, zawodowe oraz każdą inną dziedzinę życia. Jeżeli zainteresował cię ten temat to koniecznie przeczytaj: Kim są osoby toksyczne?

Osoby toksyczne to ludzie o bardzo silnych charakterach i eliminowanie ich z naszego życia wcale nie jest takie proste i wymaga sporej wiedzy: Jak radzić sobie z osobami toksycznymi?

Czy po lekturze jesteście w stanie stwierdzić, że w waszym otoczeniu przebywają osoby toksyczne? Jeżeli tak to zachęcam do dyskusji.

Kości zostały rzucone, czyli jak przetrwać w małżeństwie

Kości zostały rzucone…
Jeśli co jakiś czas prześladują cię wyobrażenia jak wbijasz nóż w plecy swojej ukochanej, strącasz ją z mostu, albo jesteś świadkiem jak rozpłaszcza ją asfaltowy walec, to niekoniecznie od razu musisz dzwonić z tym do mnie lub do któregoś z moich kolegów po fachu.

To prawda, że czasami jest to np. nerwica natręctw lub inna przypadłość psychiczna, ale też prawdą jest, że takie makabryczne wizje są sposobem na radzenie sobie z małżeńskim stresem.

Hera i Józef z książki Reinholda Dorrzapfa „Eros, małżeństwo. Lucyper w Pludrach” przetrwali razem tylko dlatego, że Herta hamując swój Gniew do Józefa żeby go nie urazić, co jakiś czas opracowywała drobiazgowy plan jego otrucia, a Józef w chwilach kryzysu modlił się o śmierć swojej małżonki.

Dobierz się naturalnie…

1.Czy Twoja narzeczona przyniesie ci uznanie otoczenia?
2.Czy jest w stanie zapewnić ci poczucie spokoju i bezpieczeństwa?
3.Czy pomoże Ci posuwać się naprzód (w nauce pracy zawodowej, twórczości)?
4. Czy nie będzie sprawiała ci kłopotów swoją ekstrawagancją i niecodziennością?
5.Czy jest w stanie kochać Ciebie i być dla ciebie czuła?
6.Czy interesuje ją twoja praca?
7. Czy podziela twoje uczucia i plany odnośnie dzieci?
8.Czy zadowoli cię pod względem seksualnym?
9.Czy będzie gotowa ciężko pracować żeby zapewnić waszemu małżeństwu sukces?
10.Czy będzie dzieliła się z tobą swoimi myślami pomysłami i zamierzeniami?

Nie przejmuj się jeżeli na każde z tych pytań odpowiedziałeś NIE, a jesteś na etapie: „i nie opuszczę cię aż do śmierci”.

Naukowcy, którzy wymyślili ów przedmałżeński test od lat głowią się nad opracowaniem kryteriów takiego doboru partnera, aby gwarantował małżeński sukces. Jak wynika ze statystki rozwodów, póki co z dość kiepskim skutkiem.

„Penis bonus pax in domus?”

Patrząc na sprawę doboru naturalnego z płaszczyzny specjalisty muszę szczerze powiedzieć, że pomysłów na opracowanie kryteriów doboru naturalnego mieliśmy sporo. Podczas gdy jedni- łączę wyrazy szacunku- układali dekalog pytań drudzy zajmowali się np. porównywaniem ilorazów inteligencji, analizowaniem tradycji rodzinnej w jakiej wychowywani byli partnerzy i badaniem czy np. jedynak w ogóle się do małżeństwa nadaje. Tak powstała np. teoria, że pierworodny z pierworodną dogadują się najgorzej. Mają za bardzo rozbudowane instynkty rządzenia innymi. A gdzie dwóch rządzi to…niech ręka boska broni.

Kiedy okazało się, że tak naprawdę żadna z tych teorii nie do końca się sprawdza w życiu (dla wielu jedynaków jedynaczka jest jedyna na świecie), modne zaczeły stawiać się teorię biologiczne.

Jak nie ma konfliktów krwi znaczy i charaktery nie konfliktowe. On powinien być wyższy od niej co najmniej o głowę wtedy do siebie lepiej pasują itd. Dół się zgadza to i góra będzie w porządku.

Generalnie patrząc na wszystkie te teorie z pozycji siedzącego w gabinecie faceta wsłuchującego się w małżeńskie problemy innych, muszę szczerze powiedzieć że jest coś i w twierdzeniu: „Kości zostały rzucone…” to apropos męża rzucającego swoją chudą żoną w kąt. Krótko mówiąc są tacy, którzy dobrali się naturalnie i im wyszło jak i tacy którzy także próbowali naturalnie i im nie wyszło.

Jak pokochać teściową?

Gwarancją małżeńskiego przetrwania jest nie tyle podbicie serca twojej dziewczyny co jej matki.

Możesz do tego celu wykorzystać kilka strategii własnych typu „Bardzo ładnie mama dzisiaj wygląda”, gdy wraca właśnie po ekstrakcji jedynki albo kilka innych tzw. stałych numerów z teściową. Sensowniej jednak wydaje się skorzystać z bardziej wypróbowanych po kątem skuteczności taktyk dziania.

Nie mów teściowej, że ją kochasz, bo po pierwsze: nie uwierzy po drugie: bierzesz sobie na głowę dwie kobiety, a nie jedną

Nie daj się wplatać w gierkę pt. „poskarżę się na córeczkę”. Cokolwiek byś nie powiedział i tak wyjdzie na to, że z własną żoną nie umiesz sobie poradzić i… Co z ciebie za mężczyzna?!

We wzajemnych kontaktach wystarczy, abyś posłużył się kulturalnym dystansem i zestawem rad opisywanych w „ABC dobrego wychowania”.

Ponadto:

Nie bierz pieniędzy, nie pożyczaj, nie obgaduj córki i nie za bardzo opowiadaj o tym, co u ciebie lub u Was słychać.

Wiele natomiast pytaj o stan zdrowia mamusi, o to co w pracy, jak sobie radzi i czy aby na pewno niczego jej nie potrzeba. Nie ważne, że ma wszystko. Ważne, że pomyśli: „ale dobry, skromny i uczciwy człowiek”. Pamiętaj taki właśnie jest w cenie.


Ciche dni

Jeżeli masz do wyboru: mówić czy nie mówić to lepiej mówić. Po pierwsze oszczędzisz żołądek i dwunastnice (stres wynikający z bycia zamurowanym odbija się na produkcji kwasu solnego, który wyżera ci nisze wrzodową). Po drugie oszczędzisz wątrobę, która w sytuacji zamurowania najczęściej bardzo intensywnie pracuje odtruwając cię z nadmiaru alkoholu we krwi.

Ciche dni po to, by w nich wytrwać wymagają ponad to dostarczania sobie stałej dawki negatywnych wyobrażeń o…”radości twego życia”.

Jeżeli fantazje na temat walca (asfaltowego) nazbyt się przedłużają, lepiej jednak włączyć adapter i zorganizować małe taneczne party z ukochaną. Wykorzystując taktykę zaskoczenia (ona przecież jest przekonana, że się nie będziesz odzywał) jest znacznie większa szansa na rozbrojenie tykającej pod waszym małżeńskim łożem bomby.


Wyprowadzki

Pakowanie walizki, to jedna z częściej używanych małżeńskich strategii wojennych. Jeżeli już zdecydowałeś się na ten desperacki krok przed ostatecznym domknięciem zamków zdejmij ze ściany wasz małżeński portret i połóż go na samym wierzchu. Jeżeli mimo to nie będzie chciała cię zatrzymać, możesz mieć poważne kłopoty. Po pierwsze dlatego, że wyprowadzać się jest znacznie łatwiej niż wprowadzać, po drugie twoje puste miejsce w waszym wspólnym łóżku może zostać dość szybko zagospodarowane przez nowego lokatora. Problemy z eksmisją znasz.

Szczęśliwe małżeństwo łagodzi stres

Szczęśliwe małżeństwo obniża poziom hormonu stresu, kortyzolu, u kobiet aktywnych zawodowo – piszą naukowcy amerykańscy na łamach „Health Psychology”.

„Po ciężkim dniu w pracy poziom kortyzolu u kobiet, które były w szczęśliwym związku, zmniejszał się dużo bardziej niż u tych, których małżeństwo nie było udane” – komentuje autorka badań, Darby E. Saxbe z University of California w Los Angeles (UCLA).

Jak dodaje, poziom kortyzolu podniesiony przez dłuższy czas wpływa na różne problemy zdrowotne, takie jak Depresja, wypalenie zawodowe, objawy chronicznego zmęczenia, problemy z przystosowaniem społecznym, a nawet, jak się przypuszcza, może przyczyniać się do rozwoju raka.

Badano 60 par małżeńskich. Wszyscy musieli wypełnić standardowy kwestionariusz, w którym oceniali swój związek małżeński. W ciągu dnia wypełniali również ankiety dotyczące poziomu stresu w pracy. Cztery razy dziennie naukowcy pobierali od nich próbki śliny, żeby zmierzyć poziom kortyzolu.

Poziom kortyzolu u zdrowej osoby jest najwyższy rano, a w ciągu dnia stopniowo się zmniejsza. Jeżeli pozostaje wysoki również pod koniec dnia, może być wskaźnikiem przyszłych problemów zdrowotnych.

„Kortyzol może być jedną ze +ścieżek+, na której codzienny stres zmienia się w długotrwałe psychiczne i fizyczne problemy” – dodaje Repetti.

Przeczytaj: Jak sporządzić intercyzę umowę przedmałżeńską?

„Są to pierwsze badania, które dowodzą, że poziom kortyzolu ma związek ze szczęśliwym małżeństwem u kobiet, ale nie u mężczyzn” – dodaje współautorka badań, psycholog Rena Repetti z UCLA. U mężczyzn poziom kortyzolu spadał niezależnie od tego, czy oceniali swoje małżeństwo dobrze, czy źle.

Wcześniejsze badania dowodziły jednak, że żonaci mężczyźni są zdrowsi i żyją dłużej w porównaniu z kawalerami, niezależnie od tego, jak oceniają swoje małżeństwo.